Katowice – Giszowiec

Katowice Giszowiec

Giszowiec (niem: Gieschewald, pot: Gisz) to dzielnica Katowic, położona na wschodzie miasta. Ma ona 12km2 powierzchni, aczkolwiek „główne” zabudowania w centralnej części Giszowca zajmują niecałe 2km2. Pozostała część dzielnicy to lasy (zajmujące około 70% powierzchni 'Gisza’) oraz Kopalnia Staszic i jej infrastruktura. Obecnie Giszowiec zamieszkiwany jest przez około 14 tysięcy osób. W „szczytowych” latach (1983-1996) populacja dzielnicy przekraczała 20 tysięcy, od tego czasu liczba mieszkańców 'Gisza’ sukcesywnie spada. Giszowiec położony jest około 6km na południowy wschód od katowickiego Śródmieścia. 'Gisz’ od wschodu i południa graniczy z Mysłowicami, a od zachodu i północy z innymi dzielnicami Katowic: Murckami, Ochojcem, Muchowcem, Nikiszowcem i Janowem. We wszystkich przypadkach są to granice leśne, wyraźnie wyodrębniające autonomię architektoniczną dzielnicy. Na Giszowcu swą obecność wyraźnie zaznaczają kibice klubu piłkarskiego GKS Katowice, którzy na przełomie XX i XXI wieku w dużej części wyparli swych rywali z Ruchu Chorzów.

Giszowiec leży nad potokiem Boliną (dorzecze Wisły), ale zachodnia część dzielnicy (lasy na granicy z Ochojcem) to źródła Kłodnicy (dorzecze Odry). Teren Giszowca jest silnie „podkopany” przez prowadzoną tu od ponad 200 lat intensywną działalność górniczą (przede wszystkim kopalnie węgla Staszic i Wieczorek), aczkolwiek centralna i „mieszkalna” część od początku była „oszczędzana” przez górników, aby nie spowodować tąpnięć i uszkodzeń budynków. Pierścień leśny wokół centrum Giszowca najeżony jest zapadliskami, zwałowiskami i antropogenicznymi stawami, z których dwa najbardziej znane to Janina i Barbara, położone w lasach na zachodzie Giszowca.

Najważniejszą trasą drogową dla mieszkańców Giszowca jest DK86 (ul.Pszczyńska), czyli południowe przedłużenie „Gierkówki”. Umożliwia ona dogodny dojazd do Śródmieścia, DTŚ, a także do Tychów, Bielska Białej czy Sosnowca. DK86 na północ od Giszowca posiada węzeł (Murckowski) z autostradą A4 oraz węzeł z rozpoczynającą tutaj swój bieg DK81, czyli ul. 73 Pułku Piechoty („Wiślanka”). „Giszowiecki” odcinek DK86 został gruntownie przebudowany w latach 2018-2022, gdyż wcześniej droga była niewydolna, oparta na niebezpiecznym węźle z ulicą Kolistą. Niestety, przebudowa nie objęła skrzyżowania DK86 z ulicą Górniczego Stanu, które jako jedyne na całej 40-kilometrowej trasie pozostało kolizyjne, co w godzinach szczytu generuje duże korki.

Inne ważne drogi wylotowe Giszowca to ulica Adama (prowadząca przez las do mysłowickiej dzielnicy Wesoła), ulica Szopienicka (prowadząca do Nikiszowca i Szopienic) oraz ulica Mysłowicka (prowadząca do Janowa i centrum Mysłowic).

Historię i rozbudowę Giszowca można podzielić na dwa umowne okresy, o odmiennych (miejscami wręcz przeciwstawnych) koncepcjach organizacji przestrzeni. Pierwszy okres to lata 1906-1960, gdy Giszowiec rozwijał się jako osiedle patronackie Kopalni Giesche (Wieczorek), o niskiej zabudowie i wiejskim charakterze, tworzone według idei miasta-ogrodu. Drugi okres (od 1960 do wczesnych lat 80-tych) to budowa typowo socjalistycznego blokowiska z „wielkiej płyty”, co zaowocowało wyburzeniem około 2/3 dotychczasowej zabudowy. Oba te okresy opisano w dalszej części tekstu.


Giszowiec dawniej (do roku 1960)

Izba Śląska (Gawlikówka) w Parku Giszowieckim
Izba Śląska (Gawlikówka) w Parku Giszowieckim

Nazwa dzielnicy pochodzi od nazwiska Georga von Giesche, niemieckiego przedsiębiorcy przemysłowego, mającego duży wkład w industrializację Śląska. Do końca XVIII-go wieku teren Giszowca pokrywała Puszcza Śląska. Od roku 1788 w okolicy zaczęły pojawiać się pierwsze, prymitywne kopalnie (węgla oraz gliny), cegielnie i pojedyncze (nieistniejące już) zabudowania, ale teren nadal zdominowany był przez lasy. W 1826 roku powstała kopalnia Giesche (Wieczorek), która początkowo działała na terenach położonych na północny-wschód od Giszowca. Szybko zwiększała ona jednak obszar działania oraz zatrudnienie.

Rok 1906 to bardzo ważna data dla Giszowca- wówczas decyzją Antona Uthemanna ustanowiono obszar dworski Gutsbezirk Gieschewald i zdecydowano o budowie osiedla górniczego (na obszarze prostokąta o wymiarach 1200×800 metrów), na początek dla około 2000 osób. Projekt wykonali kuzyni Emil i Georg Zillmannowie (ci sami, którzy później projektowali m.in. Nikiszowiec). Wykorzystano koncepcję „miasta-ogrodu”. Budowa ruszyła w 1907 roku, a pierwszy jej etap trwał do roku 1910. Dla robotników stworzono budynki niskie, głównie jedno i dwurodzinne, o charakterze wiejskim. Miały one przeciętnie 40-50 metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej, plus strych i piwnica, a także ogródek z szopą/chlewikiem. Budynki (jak na tamte czasy) miały wysoki standard i były bardzo komfortowe. Każdy podłączony był do sieci elektrycznej. Zadbano, by różniły się one od siebie (bryłą, kształtem, wielkością czy choćby kominem) i na osiedlu nie było dwóch identycznych (a już zwłaszcza, żeby chałupy sąsiadujące ze sobą nie były do siebie podobne). Jeszcze wyższy standard prezentowały domy, przeznaczone dla urzędników oraz kopalnianej kadry kierowniczej.

Centralnym punktem Giszowca był dzisiejszy Plac pod Lipami (Ring, Rynek, Marktplatz, Plac Czerwonych, Plac Kościuszki) oraz sąsiadujący z nim Park Giszowiecki. Teren ten bardziej szczegółowo opisano w osobnym tekście. Z rogów Ringu wychodziły 4 główne ulice Giszowca (na zewnątrz były jeszcze 3 ringi-obwodnice, ale po budowie blokowisk pierwotny układ komunikacyjny dzielnicy został mocno zmieniony). Na Ringu raz w tygodniu organizowano targowisko, a obok zbudowano duży dom handlowy (Konsum, do dzisiaj pełniący funkcje handlowe), 2 szkoły (katolicką i ewangelicką, obecnie firma komercyjna oraz budynek mieszkalny), dom nadleśnictwa (obecnie przedszkole) oraz nieistniejący już budynek urzędniczy. Obok Ringu powstał Park (z zachowanym pierwotnym drzewostanem), którego centralnym obiektem była okazała karczma z salami bankietowymi i pokojami noclegowymi (obecnie Dworek pod Lipami i MDK), będąca najważniejszym miejscem spotkań i biesiad mieszkańców Giszowca. Z tyłu znajdował się budynek stajni (obecne Izba Śląska, tzw. Gawlikówka).

W 1908 roku powstała okazała, 33-metrowa wieża wodna, która do dzisiaj góruje nad okolicą i wykorzystywana jest jako nadajnik telekomunikacyjny (skrzyżowanie ul.Pszczyńskiej i Górniczego Stanu). Niecałe 200 metrów od niej (po drugiej stronie DK86) stoi okazała willa dyrektora kopalni.

W latach 1915-1977 z Giszowca do Szopienic kursowała legendarna kolejka wąskotorowa „Balkan”. Łączyła ona ze sobą liczne zakłady przemysłowe na terenie wschodnich Katowic. Początkowo służyła tylko do przewozu towarów, ale szybko uruchomiono na niej ruch pasażerski. Przejazdy „Balkanem” były bezpłatne, więc kolejka popularna była również pośród „zwykłych” osób, nie tylko robotników, dojeżdżających do pracy. „Balkan” to jedyny przypadek szynowego ruchu pasażerskiego w historii Giszowca (prawdopodobnie tak już zostanie na zawsze, bo nie ma w planach budowy kolei pasażerskiej, ani linii tramwajowej do Giszowca, który już na zawsze będzie opierał się na transporcie kołowym).

W okolicach roku 1922 (po I Wojnie Światowej i Powstaniach Śląskich) tereny Giszowca przeszły z rąk Cesarstwa Niemieckiego do odradzającej się Rzeczpospolitej. Nastąpiła wówczas druga fala rozbudowy Giszowca: chodzi o tzw. 'Neubau’, czyli tereny wschodnie, wzdłuż ulic Kosmicznej i Pod Kasztanami. Z powodów ekonomicznych zrezygnowano z usług Zillmannów, a powstałe budynki były większe, wyższe i bardziej „gęste”, aby zmieścić więcej mieszkańców na danym obszarze. Nadal jednak nie były to „familoki”, lecz luźno nawiązywano do pierwotnej stylizacji (wyeksponowane, spadziste dachy, ogródki). Powstał też kolejny, bardzo okazały 'Konsum’ (ul.Pod Kasztanani 33-34), ale nigdy nie został dokończony (brak południowego skrzydła).

Z powodu braku kapitału, organizacyjnego „know how” oraz ogólnego chaosu, związanego z 'degermanizacją’ i organizacją nowego państwa w trudnym otoczeniu- rentowność miejscowych zakładów przemysłowych zaczęła spadać (ale popyt na węgiel był ogromny), przez co postanowiono poszukać inwestora w USA. Na Giszowcu pojawiła się grupa amerykańskich zarządców, finansistów i urzędników, dla których wybudowano okazałe wille (m.in. 'Kolonia Amerykańska’ przy ul.Górniczego Stanu, nieopodal wieży ciśnień). Amerykanie dobrze zorganizowali prace zakładów i obecni byli na Giszowcu do zakończenia II Wojny Światowej, kiedy to czerwoni „wyzwoliciele” zakazali własności prywatnej i znacjonalizowali zakłady.

W roku 1923 na miejscowym stawie Małgorzata (przy ul.Szopienickiej) powstał profesjonalny klub pływacki „Giszowiec-Nikiszowiec’23”. Jego zawodnicy odnosili ogólnopolskie sukcesy. Przy stawie zbudowano dużą trybunę dla widzów oraz okazałą wieżę do skoków. Po II Wojnie Światowej klub został sekcją pływacką Naprzodu Janów i przeniósł się na tamtejsze kąpielisko. Podczas budowy Kopalni Staszic (konkretnie szybu wydechowego) staw został pomniejszony, później zmniejszono go jeszcze bardziej wskutek budowy autostrady A4, a dzisiaj jego resztki są niemal całkowicie zarośnięte.

Przed wybuchem II Wojny Światowej powstało jeszcze kilka niskiej jakości (w porównaniu z „zillmannowskimi”) bloczków górniczych przy ul.Karliczka. W momencie wybuchu wojny Giszowiec liczył około 6.000 mieszkańców. W czasie samej Wojny zabudowa Giszowca na szczęście nie ucierpiała. Przez 15 lat po wojnie jedynym wartym wspomnienia nowym budynkiem Giszowca był (pierwszy w dzielnicy) kościół św. Stanisława Kostki z 1948 roku, który wraz z podległym mu cmentarzem usytuowano przy ul.Górniczego Stanu.

Przedwojenna zabudowa Giszowca – fotografie:


Giszowiec: inwazja „wielkiej płyty”

Giszowiec Wojciecha
Bloki przy ul.Wojciecha, powstałe w miejsce wyburzonych, zabytkowych domostw

Na potrzeby Kopalni Wieczorek liczba robotniczych osiedli górniczych była w okolicy wystarczająca (wszak w międzyczasie powstały jeszcze osiedla Nikiszowiec, Janów oraz „Korea”). Wszystko zmieniło się pod koniec lat 50-tych, gdy władze PRLu pod presją na zwiększenie wydobycia węgla (zapewniającego 'dewizy’ w handlu zagranicznym) zdecydowały o budowie na terenie Giszowca nowej, dużej kopalni- Staszic, która w 1964 roku wykopała pierwszy urobek. W obliczu znacznego wzrostu zatrudnienia- budynków mieszkalnych na Giszowcu było zdecydowanie za mało. Dojazd górników z innych dzielnic (na dużą skalę) był niemożliwy, bo pod względem mieszkaniowym nie było tam wiele lepiej, gdyż śląski przemysł notował szczytowy okres pod względem produkcji i zapotrzebowania na pracowników (utrzymując i 'cywilizując’ przy okazji dużą część wschodniej części Polski, która dopiero wychodziła z analfabetyzmu i gruntowych dróg). Jedynym ratunkiem była budowa nowych mieszkań i sprowadzanie robotników z innych części Polski. Potrzeba było ich tak wielu, że nikt już nawet nie myślał o kontynuacji koncepcji Zillmannów (niskich, 1-2 rodzinnych chałup z ogródkami). W grę wchodziła już tylko zabudowa wielorodzinna, spółdzielcza, z dużym natężeniem liczby mieszkańców na kilometr kwadratowy. Wolnych działek, które nadawały się pod zabudowę mieszkaniową było na Giszowcu niewiele, zostały one wykorzystane przed końcem dekady. Chodzi głównie o tereny na północ od ulicy Mysłowickiej. W latach 60-tych powstały tam 5 kondygnacyjne, kilkuklatkowe bloki przy ul. Karliczka, Mysłowckiej i północnej części Kolistej, a także 7 budynków 11-piętrowych przy ul.Karliczka. Było to stanowczo za mało w stosunku do zapotrzebowania, a wolne tereny budowlane właśnie się skończyły. Nie wchodziło w grę „powiększenie” Giszowca w kierunku zewnętrznym, bo w tym celu trzeba by wykarczować las (co akurat nie było wielkim problemem dla komunistycznych władz), ale przede wszystkim budować na terenach niestabilnych sejsmicznie. Okoliczne kopalnie poza obszarami zabudowanymi wydobywały (najtańszą i najbrutalniejszą) metodą „na zawał”, co później dyskwalifikowało te tereny w kwestii budownictwa, a już zwłaszcza wielokondygnacyjnego. Zresztą w lasach, otaczających Giszowiec doskonale widać skalę zjawisk górniczych, takich jak osiadanie i zapadanie się terenu.

W 1969 roku władze podjęły rozpaczliwą i zarazem zbrodniczą decyzję o zmianie charakteru Giszowca z „zillmannowskiego” na typowo socjalistyczne blokowisko, które budowane były wówczas masowo w całym układzie państw, zależnym politycznie od ZSRR. Tym samym postanowiono wyburzyć wszystkie budynki mieszkalne z lat 1907-10 i w ich miejsce postawić „wielką płytę”. Gdyby nie ta decyzja- dzisiaj Giszowiec byłby dzielnicą nie mniej kultową, jak Nikiszowiec (który na szczęście uniknął „płytowania”, przez co dziś jest perłą architektury i wielką atrakcją turystyczną).

Aby zmniejszyć napięcia społeczne, spowodowane „wymianą” zabudowy Giszowca- uruchomiono także działania propagandowe. Cała dzielnica (jako jednostka administracyjna) została przemianowana na „Osiedle Staszica”, a nazwa „Giszowiec” od tej pory była passé (zabieg ten dodatkowo miał na celu przypodobanie się patriotom oraz odcięcie się od niemieckiej i kapitalistycznej przeszłości dzielnicy, z czym kojarzyła się nazwa 'Giesche’). Ponadto w kontrolowanych przez PZPR mediach wychwalano zalety, nowoczesność i komfort „wielkiej płyty” (bieżąca woda, instalacja gazowa, centralne ogrzewanie, windy), porównując je z „prymitywnymi” budynkami Zillmannów, które przedstawiano jako slumsy, nadające się tylko do wyburzenia i zastąpienia blokami, celem awansu cywilizacyjnego mieszkańców.

W latach 1969-1978 wyburzono około 73% pierwotnej zabudowy robotniczej. Największe spustoszenie dotknęło zachodnią część Giszowca (dzisiejsza ulica Wojciecha i tereny na północ od niej), a także rejon dzisiejszej ulicy Miłej. W miejsce masowo wyburzonych, całych kwartałów zabytkowych domostw powstały tam liczne bloki mieszkalne, w przeważającej części 11-kondygnacyjne. Łaskawiej obchodzono się z bardziej okazałymi domami urzędniczymi, budynkami użyteczności publicznej czy 'Konsumami’ (całe pierwotne 'centrum’, czyli Plac pod Lipami i Park Giszowiecki do dzisiaj są prawie nieskażone komunistycznymi koncepcjami budowlanymi i spacer po tych terenach to namiastka dawnej struktury Giszowca).

Paciorki Jednego RóżańcaO wyburzeniach na Giszowcu i przymusowych wysiedleniach do bloków opowiada film „Paciorki jednego różańca” Kazimierza Kutza. Można go łatwo, bezpłatnie obejrzeć w internecie. Główny bohater, emerytowany górnik- Karol Habryka nie godzi się na przenosiny z typowo giszowieckiej chałupy (ul.Przyjazna 28, budynek istnieje do dziś) do nowych bloków. Fabuła jest niejednoznaczna (być może ingerowała w nią PRLowska cenzura), gdyż z jednej strony pokazuje godny pochwały upór jednostki w walce z systemem, którego celem jest kultywowanie wartości tradycyjnych. Z drugiej strony- główny bohater dzięki swej decyzji dzieli i trwale skłóca całą swą rodzinę, a pod koniec filmu bez większego żalu rezygnuje ze swej giszowieckiej chałupy na rzecz luksusowej willi w Śródmieściu, co pokazuje, że nie chodziło mu o tradycję, a o twarde negocjacje finansowe, celem podbicia stawki za oddawany lokal. Film jest godny polecenia ze względu na klimat, dialogi i dobrze uchwyconą atmosferę przebudowywanej dzielnicy.

Od roku 1978 zabroniono dalszych wyburzeń na Giszowcu, oficjalną wersją są działania konserwatora zabytków, co jest średnio przekonujące. Najprawdopodobniej tenże konserwator nie miałby wiele do powiedzenia w przypadku dalszej, dużej presji na wyburzanie, wszak przez poprzednie 10 lat nie był w stanie zupełnie nic zrobić. W międzyczasie zaszły jednak dwie ważne okoliczności. Po pierwsze- z końcem lat 70-tych na południu Giszowca uwolniły się bezpieczne sejsmicznie tereny byłej kopalni Pepita, które przeznaczono pod zabudowę blokową (osiedle Adama), więc mając nowy teren- nie było sensu dokonywać kolejnych wyburzeń (przynajmniej do momentu zabudowania dostępnych zasobów). Po drugie- koniec lat 70-tych przyniósł ochłodzenie gospodarcze w krajach byłego „bloku wschodniego”, przez co przemysł, pracujący do tej pory na maksymalnych obrotach stanął w obliczu braku popytu na swoje produkty. Rozpoczęły się strajki, niepokoje społeczne, Stan Wojenny, podwyżki cen. Rynek mieszkaniowy na Śląsku i innych miastach przemysłowych był bliski nasycenia, przez co zaprzestano budować wielkich, żelbetowych osiedli. Presja na wyburzanie kolejnych zabytkowych chałup Giszowca była niska, dlatego też osiedle Adama (ukończone na początku lat 80-tych) było ostatnią wielką inwestycją budowlaną na Giszowcu.

Wraz z budową PRLowskich blokowisk w dwóch miejscach (z obu stron szybu Roździeński, ul.Kosmiczna) powstały ogródki działkowe: Barbara i Staszic, łącznie prawie 300 „laub”.

Epoka PRLu pozostawiła Giszowiec okaleczony architektonicznie. Widok 'zillmannowskich’ chałup w cieniu 11-piętrowych 'pudełkowców’ jest przytłaczający, przypominający wystającą zza krzaka część ciała, przy której plecy kończą swą szlachetną nazwę (patrz galeria poniżej). Same bloki nie są aż takie złe, jeżeli wybudowane są 'koncepcyjnie’, na 'czystym’ terenie, np. Osiedle Tysiąclecia jest całkiem ciekawe i urodziwe. Gorzej, gdy bloki wciskane są między zabudowę historyczną, a tragedią jest, gdy dokonuje się wyburzeń, aby zrobić miejsce na bloki, co popularne było na całym Śląsku, np. Bogucice, Osiedle Irys w centrum Chorzowa, wciśnięte w przedwojenną, mieszczańską zabudowę czy podobnej 'urody’ osiedle Ondraszka-Janasa na Załężu. Giszowiec to chyba przykład najbardziej spektakularny.

 

Fotografie giszowieckiej „koegzystencji” ocalałych zabytkowych domostw, na które cień rzucają bloki z 'wielkiej płyty’:


Giszowiec współcześnie

Giszowiec DK86

Dzisiaj Giszowiec ma już całkiem inne oblicze, niż na początku XX-go wieku. Przede wszystkim w obecnych czasach liczba miejsc pracy w przemyśle jest niewielkim ułamkiem tego, co dawniej. Wzrosła za to liczba miejsc pracy w usługach, finansach, handlu, administracji czy IT. Ponadto na porządku dziennym jest dojeżdżanie do pracy do innych dzielnic, a nawet miast. Pracodawcy, zapewniający robotnikom własny dom (nie mylić z „wulc-hausami” czy miejscem w pokoju) to dziś niezmiernie rzadkie zjawisko i tyczy się jedynie wybitnych specjalistów. Kopalnia Wieczorek zakończyła działalność wydobywczą w 2018 roku, większość innych katowickich kopalń, hut i dużych zakładów przemysłowych również już nie istnieje. Wprawdzie fedruje jeszcze Kopalnia Staszic, ale ona będzie się stopniowo zwijać (a nie rozwijać), gdyż w obecnych czasach w Europie panuje wielka presja polityczna na odchodzenie od węgla, na rzecz innych form pozyskiwania energii. W związku transformacją ustrojową, gospodarczą i energetyczną oraz utratą większości lokalnych miejsc pracy 'Gisz’ musiał poszukać nowego oblicza. Przede wszystkim dzielnica od czasu upadku PRL straciła ponad 1/3 populacji. Mieszkańcy pracują i uczą się głównie w innych dzielnicach (szczególnie w Śródmieściu), a Giszowiec, jak większość polskich blokowisk stał się typową „sypialnią” (w której nie ma żadnej szkoły średniej ani wyższej, czy komisariatu policji). Widać to doskonale w godzinach porannych i ulicznych korkach, gdy potoki samochodów (i pasażerów autobusów) wyjeżdżają na ul.Pszczyńską (DK86), a po popołudniu wracają z powrotem.

W kwestii budownictwa: od czasu budowy osiedla Adama- na Giszowcu nie przeprowadzono żadnych spektakularnych inwestycji mieszkaniowych. Na przełomie lat 80/90 powstało jeszcze osiedle niskich domków przy ul.Górniczego Stanu-Sosnowej-Barbórki, a także szkoła podstawowa nr54 wraz z halą sportową i położony naprzeciwko kościół św.Barbary. Były to ostatnie „nietradycyjne” budynki w centralnej części 'Gisza’. Niedługo później, decyzją miejskiego konserwatora zabytków zabroniono wyburzania przedwojennych budynków, a wszystkie nowe obiekty musiały nawiązywać stylistycznie do klasycznych obiektów „zillmannowskich”. Przykłady to np. otwarty w 1993r nowy budynek szkoły nr51 czy budynki mieszkalne i TBSy w południowo-wschodniej części dzielnicy. Niestety, wytycznym konserwatora jakimś sposobem oparł się kapitał zagraniczny, budując na Giszowcu 4 blaszane, 'klockowate’ supermarkety (Lidl, Carrefour i 2 Biedronki). Na północnej części ul.Kolistej powstało też kilka „klocków” deweloperskich, aczkolwiek jest to daleko od zabytkowych chałup.

W wyniku zmian w giszowieckiej zabudowie- zmienił się też układ komunikacyjny oraz handlowo-usługowy. W czasach przedwojennych centrum dzielnicy stanowił obecny Plac pod Lipami i Park Giszowiecki. Dzisiaj ten teren jest raczej spokojny, wyludniony, służący do wyciszenia się, spacerów, odpoczynku i spędzania wolnego czasu. „Środek ciężkości” przesunął się na północny zachód, gdzie obecnie najwięcej jest sklepów, punktów usługowych i ludzi na ulicach, a także szkoła, kościół, targowisko, Giszowieckie Centrum Kultury, fast-foody oraz możliwość wyjazdu z ul.Kolistej na DK86.

Gieksa z Gisza

Niestety, dużym problemem Giszowca są pomazane przez pseudokibiców ściany i mury. W dzielnicy bezapelacyjnie przeważają kibice GieKSy, ale kibice Ruchu również występują (głównie na ulicach Adama oraz w mniejszym stopniu Miłej i przedwojennych budynkach), oczywiście nie afiszując się w barwach. GieKSa z Gisza (GzG) jest ekipą bardzo silną, bodajże najlepszą spośród wszystkich „trójkolorowych” dzielnic. Problem w tym, że jej przedstawiciele często (nocą) organizują partyzancko-krążownicze wycieczki po terenach przeciwników (np. po Chorzowie, Tychach czy Sosnowcu), gdzie niszczą malunki kibicowskie rywala (często jeszcze podpisując się „GzG”). Reakcja jest prosta do przewidzenia- analogiczne ekipy „malarskie” rywali (głównie klubu z Chorzowa) krążą nocami po Giszowcu (i całych Katowicach), gdzie również przemalowują ściany, smarują 'kulfony’ i domalowują męskie członki. W efekcie spora część miast Górnego Śląska wygląda jak hasiok mało reprezentatywnie. Przykładowo, na garażach między ulicami Wojciecha i Pszczyńską wszystkie (bez wyjątku) ściany, gdzie były malunki GKSu są zapaćkane, a widać, że wcześniej ktoś włożył w to mnóstwo pracy i pieniędzy. Sens odmalowywania tego z powrotem jest niewielki, bo kwestią czasu jest kolejna wizyta nocnych malarzy. Trudno powiedzieć, co można by zrobić z tym przykrym zjawiskiem. Według mnie- na „ewidentnych” dzielnicach, gdzie jeden klub dominuje- powinno się nie ruszać malunków na ścianach (może poza tymi ewidentnie „anty”), bo to tylko zabija estetykę Śląska oraz zniechęca „zwykłych” mieszkańców do kibiców. Aby jednak to zmienić- potrzebna jest wola i zgoda wszystkich zainteresowanych stron, na co się niestety nie zanosi (zwłaszcza, że pierwszy incydent zniweczyłby całą umowę). Koniec dygresji kibicowskiej.

Dużym atutem Giszowca jest leśny pierścień, otaczający centralną część dzielnicy (Lasy Murckowskie i Katowicki Park Leśny). Są to doskonałe tereny spacerowe i rowerowe. Co ważne- nigdy nie zostaną wycięte i zabudowane, bo podkopane są przez górnictwo. Po zachodniej stronie ulicy Pszczyńskiej (DK86) są dwa popularne stawy wędkarskie- Janina i Barbara, a na północ od nich główne budynki Kopalni Staszic.

W przyszłości Giszowiec prawdopodobnie nadal będzie transformował się z dzielnicy przemysłowej w dosyć dobrej jakości 'sypialnię’, otoczoną pięknymi lasami.

Giszowiec – fotografie:


Zobacz też inne opisy dzielnicowe:

0 thoughts on “Giszowiec (Katowice) – Opis Dzielnicy”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top